Zasnęłam w 1979 roku, obudziłam się w 2017
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś tak wielką, nieprzewidywalną i całkowicie szaloną przygodę, jak ponad trzydziestoletni sen? Brzmi niezwykle kusząco, jednak czy w rzeczywistości byłoby równie ciekawie? Czy po przebudzeniu zastalibyśmy ten sam świat?
Dla młodych ludzi czas jest kategorią całkowicie abstrakcyjną, niejednokrotnie nie potrafią wyobrazić sobie świata za kilka lat, a co dopiero kilkadziesiąt. Technologia, którą dysponują i styl życia, jaki prowadzą wydaje im się wartością niezmienną. Trudno im sobie wyobrazić, że kiedyś było inaczej.
W szóstej klasie rozmawialiśmy o telewizji, jej wpływie na otoczenie, świadomość i umysł młodego człowieka. Refleksje były różne, od akceptacji telewizji poprzez całkowity bunt przeciwko technologii. Tym chętniej, ja jako nauczyciel, postanowiłam wykorzystać te różnice i skierować ich uwagę na świat, w którym o technologii HD nikt nie słyszał. I tak przenieśliśmy się do czasów telewizorów, które uczniom kojarzyły się raczej z meblem niż odbiornikiem. W tym oto świecie uczniowie osadzili bohaterów swoich opowiadań po to, by potem obudzić ich w roku 2017. Co z tego wyszło?
Sami zobaczcie...
Zapraszam do lektury opowiadania Mileny Ślusarczyk.
***
Wszystko zaczęło się dwudziestego stycznia 1979 roku. Była to wyjątkowo zimna noc. Na ulicach zapadł już zmrok, a powiewy wiatru mroziły krew w żyłach. Siedziałam w domu przykryta kilkoma kocami i razem z całą moją rodziną czekałam na jakieś wiadomości o końcu zimy. Miałam wtedy sześć lat, ale jak na mój wiek świetnie rozumiałam powagę całej sytuacji. Dorośli rozmawiali o polityce i tym podobnych sprawach, a ja w spokoju układałam klocki. Nagle przez okno z dużą prędkością wpadł jakiś przedmiot i trafił mnie prosto w głowę. Powoli osunęłam się na podłogę, zamknęłam oczy i jak mi się przynajmniej wydawało – zasnęłam…
Poczułam na skórze ciepły powiew wiatru. Ostrożnie rozchyliłam powieki i nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Wreszcie się obudziłam! Wpatrywałam się tak przez kilka minut w ścianę, zerkałam na okno aż zauważyłam na ścianie lustro…
-Aa! – krzyknęłam sama do siebie – czy to ja?!
Moje zdziwienie było uzasadnione faktem, że z sześcioletniej dziewczynki stałam się dorosłą kobietą! Wtem do sali wparowało kilkanaście osób. Jak się zresztą po chwili okazało – lekarzy. Szeptali między sobą i patrzyli w moim kierunku.
-Przepraszam, ale który mamy rok? – spytałam.
Owi lekarze przyglądali mi się z zaciekawieniem jakiego nigdy u nikogo nie udało mi się dostrzec.
-Jest 2017- powiedziała młoda pielęgniarka, która właśnie do mnie podeszła.
Nie wierzyłam jej. Nie chciałam jej wierzyć! To by oznaczało, że mam 44 lata!
-Przespałam 38 lat? Czy to w ogóle możliwe? – spytałam sama siebie.
-Jak widać jednak możliwe – odpowiedział niski, łysy mężczyzna.
-Zadzwonię do kogoś, kto na pewno będzie chciał się z panią spotkać - powiedział inny lekarz.
Chciałam wstać, ale okropny ból mi to uniemożliwił. Spojrzałam na moje ręce i zobaczyłam kilkanaście rurek podłączonych do kroplówek i innych dziwnych urządzeń. Czułam się uwięziona we własnym ciele. Ciekawe, czy ktoś z mojej rodziny jeszcze w ogóle żyje. Kiedy o tym pomyślałam, zrobiło mi się strasznie zimno i poczułam ukłucie w sercu. Pomyślałam o wszystkim, co mnie ominęło, co utraciłam przez te wszystkie lata. Zaczęłam płakać. Nie chciałam żyć, wszystkie najlepsze lata mojego życia przespałam, być może straciłam też najważniejsze osoby w moim życiu – moją rodzinę. Lekarze dalej szeptali, a ja nie wiedziałam, co począć. Wtem do sali wparowała kobieta i mocno mnie przytuliła. Zaczęła płakać, a ja razem z nią, bo już wiedziałam – to była moja mama…
Przez resztę popołudnia rozmawiałam z nią o wszystkim, co mnie spotkało i co mnie czeka. Dowiedziałam się, że zmarł mój tata, a ciocia Kornelia wyjechała do Australii i ślad po niej zaginął.
Pierwszy miesiąc po moim przebudzeniu był bardzo ekscytujący! . Mama powiedziała mi, że sroga zima dawno się skończyła, a komuna upadła. Polska jest naprawdę niepodległym i niezależnym od sąsiadów krajem – członkiem NATO. Opowiadała mi o ogromnym postępie techniki i medycyny, o Internecie – skarbnicy wiedzy i informacji ze świata. Podarowała mi cudowne urządzenie – komputer, którego możliwości mi zaprezentowała. Niespodzianką okazał się telefon bez kabla…komórkowy – cudeńko!. Była mowa też o samochodach, samolotach i nowoczesnych telewizorach. Od tych nowinek rozbolała mnie głowa…
Wkrótce zaczęłam rehabilitację. Zaczęłam samodzielnie jeść i odłączono mi część kabelków. Po kolejnych 7 miesiącach ciężkiej pracy i ćwiczeń stanęłam na nogi. Za kolejny miesiąc już samodzielnie się poruszałam, aż w końcu pierwszego stycznia 2018 roku wyszłam ze szpitala..
Na ulicy o mało nie dostałam zawału! Tysiące samochodów przemykało w każdą stronę z dużą prędkością, a obok starych warszawskich kamienic wznosiły się ogromne przeszklone budynki. Wszędzie było mnóstwo kolorowych reklam, które na szczęście potrafiłam odczytać, bo jako sześciolatka posiadłam już tę umiejętność.. Wsiadłyśmy z mamą do pięknego samochodu i momentalnie popadłam w zachwyt! Mnóstwo malutkich przycisków, dźwignie i pedały zrobiły na mnie nie lada wrażenie. Moja mama obojętnie wsadziła kluczyk i odpaliła machinę, która zaczęła grać szybką muzykę. Z początku nie przypadła mi do gustu, ale z każdą kolejną melodią było coraz to przyjemniej. Kiedy dojechałam do mojego nowego domu, byłam bardzo zdziwiona. Stałam przed jednym z wcześniej wymienionych apartamentowców(tak budynki nazywała mama). Mama nacisnęła guzik i nagle ściana się rozsunęła, pokazując małą, przeszkloną klatkę. Mama kazała mi wejść do środka i wtedy ściana się zasunęła.
-O nie! Jesteśmy w pułapce, co my teraz zrobimy?! – gorączkowo chodziłam tam i z powrotem, dobijając się do ścian.
-Uspokój się – wyszeptała mama – To tylko winda.
Popatrzyłam się w jej stronę z niedowierzaniem.
-Ona zawiezie nas na szóste piętro – wyjaśniła.
Nic nie rozumiałam, nie wiedziałam jak, ale kiedy „ściana” się rozsunęła, byłyśmy w zupełnie innym miejscu. Weszłyśmy do naszego nowego mieszkania. Najpierw zwróciłam uwagę na telewizor, o którym opowiadano mi już wcześniej. Mimo to zrobił na mnie ogromne wrażenie! Nie ważył już 300kg i nie był jak wielkie, ciężkie pudło, tylko przypominał szklany obraz czarnego koloru. Obok telewizora na szafeczce znajdowało się coś przypominającego pudełeczko – miało ono mnóstwo przycisków w różnych kolorach. Kiedy ja zachwycałam się telewizorem, mama zawołała mnie i powiedziała, że musimy pojechać do galerii, kupić mi jakieś nowe ubrania.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, prawie krzyknęłam z zachwytu! Tyle kolorów i sklepów! Wszystko było jak z bajki! Weszłyśmy do jednego z tych niesamowitych sklepów, w których zobaczyłam mnóstwo prześlicznych ubrań i butów. Po udanych zakupach i wizycie u fryzjera oraz u kosmetyczki stwierdziłam, że jestem całkiem ładna i coraz bardziej podobna do innych ludzi. Po powrocie do domu mama zaczęła mnie uczyć obsługi telefonu i telewizora, co sprawiało mi ogromną radość.
Moja przygoda w tych nowych dla mnie czasach dopiero się zaczęła, ale ja już czułam, że to będzie coś niesamowitego i nadzwyczajnego! Przespałam swoją młodość, lecz odrodziłam się jak Feniks z popiołów… Z nową energią i z wielką radością planowałam nowy rozdział życia w świecie rozwiniętej cywilizacj
Komentarze
Prześlij komentarz